christoff
Administrator
Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Pią 15:22, 06 Paź 2006 Temat postu: Yach Film |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Ruszył 15. Festiwal Polskich Wideoklipów Yach Film 2006
Z jednej strony, nigdy nie było tak źle - stacja MTV za klip roku uznała infantylny gniot, w dodatku ociekający kryptoreklamą. Z drugiej strony, nigdy nie było tak dobrze - polskie produkcje niezależne odnoszą spektakularne sukcesy za granicą. Jaka więc jest kondycja polskiego teledysku? Być może 15. Festiwal Polskich Wideoklipów Yach Film 2006 udzieli odpowiedzi na to pytanie.
Owszem, dobra muzyka broni się sama. Ale nawet dobra muzyka może być jeszcze lepsza, kiedy towarzyszy jej odpowiednio dobrany, profesjonalnie zrealizowany, oryginalnie pomyślany klip. Historia teledysku sięga lat 60. ubiegłego stulecia i pierwszych, dość nieśmiałych, ale całkiem udanych, prób łączenia piosenek z ilustracją filmową. Stali za nimi wybitni artyści, jak Bob Dylan (wiele źródeł uznaje "Subterranean Homesick Blues" za pierwszy klip w pełnym tego słowa znaczeniu) czy The Beatles, ale ich eksperymenty nie miały wielkiej siły przebicia, bo nie miał ich kto pokazywać. Ówczesne telewizje wolały występy gwiazd transmitować na żywo ze studia, a na pojawienie się platformy dedykowanej wyłącznie teledyskom fani muzyki musieli poczekać do 1981 roku. Dokładnie ćwierć wieku temu narodziła się w Stanach Zjednoczonych stacja Music Television, znana pod każdą szerokością geograficzną jako MTV. Nie tylko odmieniła sposób w jaki odbieramy muzykę, ale odcisnęła trwałe piętno w kulturze popularnej - wpłynęła na telewizję, modę, sztuki wizualne, literaturę, język potoczny, a nawet sposób, w jaki postrzegamy rzeczywistość. Termin "emtiwizacja kultury" nie bez przyczyny wszedł na stałe do słowników opisujących współczesny świat.
Nie trzeba być jednak szczególnie łapczywym konsumentem teledysków pokazywanych przez MTV i stacje na niej się wzorujące, by spostrzec, że artystyczny szczyt tego rodzaju produkcje miały w drugiej połowie lat 90. Klipy kręcili wówczas cenieni reżyserzy, często dysponujący budżetami godnymi małej fabuły, a widzowie premiowali rozmach i śmiałość wizji, chętnie kupując płyty artystów w ten sposób promowanych. Niestety, dobre czasy dawno minęły. Dziś trzeba mieć sporo szczęścia, by trafić na interesujący klip w muzycznej stacji telewizyjnej, bo pokazywane w nich teledyski to albo rzeczy bardzo kiepskie warsztatowo, albo sprawnie zrealizowane, ale nieskończenie nudne trzyminutowe preteksty do nachalnego product placementu. Muzyka, fabuła, pomysł - to wszystko schodzi na dalszy plan, najważniejsze to pokazać logo sponsora.
"Nie do końca się zgadzam" - oponuje Yach Paszkiewicz, dyrektor artystyczny 15. Festiwalu Polskich Wideoklipów Yach Film 2006. - "Takie gwiazdy jak Madonna, Rammstein, Björk czy Red Hot Chili Peppers w dalszym ciągu zaskakują pięknymi obrazami do swoich piosenek. Gdzieś to jednak przepada, rzadko można je zobaczyć w telewizjach muzycznych. Z jednej strony bowiem odbieramy w Polsce sporo muzycznych kanałów, z drugiej - jakość pokazywanych tam teledysków jest marna. Nie mówiąc już o tym, że wideoklip prawie zupełnie wypadł z naczelnych stacji telewizyjnych, zajmujących się teraz upowszechnianiem krajowego życia politycznego. Jeden z szefów dużej polskiej firmy fonograficznej powiedział mi kiedyś, że woli wydać pieniądze na dobrą tygodniową kampanię reklamową nowej płyty w radiu, niż za tę samą cenę wyprodukować dobrą pracę wideo. Dlaczego? Bo mimo swej klasy będzie miała kilka, może kilkanaście emisji w telewizji publicznej. Wideoklipy w Polsce robi się więc w małych budżetach i dla publiczności rozmaitych stacji muzycznych."
Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale... spróbujcie w dobrym czasie antenowym trafić w MTV na jakikolwiek teledysk. Najważniejsza telewizja muzyczna konsekwentnie odchodzi od pokazywania muzyki, a w ślad za nią podąża nieco wolniej reagująca na potrzeby rynku konkurencja. Bo MTV przestaje pokazywać teledyski dlatego, że im się to coraz mniej opłaca - więcej widzów i bogatszych reklamodawców przyciągają głupawe reality shows, w których pryszczata nastolatka buszuje po szufladach z bielizną rówieśników. "Stacje muzyczne zajęły się walką o przetrwanie. Produkują własne awangardowe formy, celem przyciągnięcia widza, stawiają na interaktywność, płatne SMS-y, e-maile i rozmowy na żywo, konkursy i skecze. Wideoklipy są tylko tłem do przekazu innych treści, często po prostu nic nie widać" - narzeka Paszkiewicz, który jedynej szansy na przetrwanie sztuki teledysku, właściwie Sztuki przez duże S, dopatruje się w rozwoju internetu. - "To już się dzieje. Internet ciągle się zmienia, staje się coraz bardziej zaawansowany technologicznie. Stał się telewizją na życzenie, gdzie każdy może wybrać to, co chce oglądać. Od dwóch lat pokazujemy w sieci wideoklipy nominowane do nagród w naszym festiwalu i robimy to w technologii streamingu, więc nic nie trzeba ściągać. Internet staje się coraz bardziej nasączony polskim wideoklipem i o to właśnie chodzi."
Nie trzeba więc narzekać na politykę stacji telewizyjnych. To raczej powód do radości, bo nawet muzycy, którzy unikali sieci jak diabeł święconej wody, będą musieli się z nią przeprosić. Z korzyścią dla siebie i odbiorców, bowiem dopiero internet daje polskim twórcom możliwości, o jakich jeszcze kilka lat temu nikomu się nie śniło. Doskonale wie o tym Ela Biryło, której talent plastyczny docenili członkowie kultowej amerykańskiej formacji The Residents, a w ślad za nimi wielbiciele dobrej muzyki - i dobrych teledysków - z całego świata. Ale po kolei...
W sierpniu br. The Residents ogłosili na swojej oficjalnej stronie start projektu o nazwie "River Of Crime", który - w sporym uproszczeniu - jest konkursem na teledysk do trwającego niespełna dwie minuty fragmentu kompozycji "The Kid Who Collected Crimes". Nagrodzone prace od 19 października będą pokazywane w Museum Of Modern Art oraz na stronie instytucji, a ich autorzy otrzymają szansę współtworzenia oficjalnych produkcji The Residents.
Ela Biryło, fanka zespołu (sama określa się mianem "wyznawczyni religii R."), pilnie śledziła informacje o projekcie. "Nie od razu jednak postanowiłam robić teledysk. Po prostu nie przyszło mi do głowy, że mogę" - artystka przyznaje, że zmobilizował ją "wyrafinowany szantaż męża" oraz wsparcie ze strony Hermetycznego Garażu, producenta teledysku. - "Platforma działań artystycznych Hermetyczny Garaż to licząca kilka osób grupa, zajmująca się tworzeniem i promowaniem ambitnej sztuki, w tym wydawaniem płyt, produkowaniem filmów i teledysków. Istnieje również pod postacią internetowego radia, w którym można posłuchać muzyki jakiej nie znajdziesz w tradycyjnych mediach." Praca Eli nie była jedynym teledyskiem zgłoszonym przez Hermetyczny Garaż do konkursu. Na przychylność The Residents liczył również Bartek Blaschke. - "I właśnie to, że nie jestem w tym sama, ośmieliło mnie do podjęcia tematu."
"Cała akcja trwała 14 dni. Mało, jak na animację, dla jednej osoby i to nie bardzo doświadczonej w tej materii. W części musiałam więc bazować na tym, co mam. Na moich istniejących już rysunkach. Cześć powstała na bieżąco. Teledysk w warstwie plastycznej jest narysowany ołówkiem i tuszem. Metody tradycyjne, na papierze" - odsłania przed nami tajniki swojego warsztatu Ela Biryło. - "Poetyka filmu to poetyka moich prac graficznych. I to było dla mnie oczywiste od początku - że styl tego obrazu już mam. Stworzyłam więc lay-out, kilka kluczowych obrazów. Potem wypełniałam ten szkielet i w miarę możliwości czasowych wzbogacałam animację. Do animacji i montażu potrzebny był oczywiście komputer. Przygotowanie z rysunków materiałów do poszczególnych scen - Photoshop; animacja, okrojona ze wszystkich zbędnych fajerwerków, w After Effect; montaż zrobiony przez Tomka Sikorę w Adobe Premier. Skomplikowana animacja nie była priorytetem, ważna była dla mnie spójność obrazu, jednorodność. To musiało dać się oglądać bez bólu oka..."
Udało się. Praca polskiej artystki nie tylko trafiła do ścisłego finału konkursu, ale - co wiemy nieoficjalnie - znajdzie się wśród jego laureatów. Za kilka dni oficjalne ogłoszenie wyników - i będzie można pospieszyć do Eli z gratulacjami.
"Wideoklip jest sztuką zawierania kompromisu między artystą wykonującym pieśń, reżyserem i producentem reprezentującym wytwórnię fonograficzną, który zwykle ma najwięcej do powiedzenia. To nie jest łatwa współpraca. Każdy ma swoje racje i przeciąga kołderkę na różne strony. Zwykle zwycięża przeciętny scenariusz, który ma przede wszystkim pokazać telewidzom zespół wykonujący utwór muzyczny, nie za bardzo komplikować przekaz, aby szeroka widownia się bawiła i rozumiała. Nie może przy tym nikogo obrazić, by wszystkie anteny chciały to puścić" - mówi Yach Paszkiewicz. Jego spostrzeżenia dotyczą oczywiście produkcji masowej, teledysków których głównym, a często jedynym zadaniem, jest promocja płyt z muzyką popularną. Krótko mówiąc, chodzi o muzyczne spoty reklamowe, od których trudno wymagać zawrotnego poziomu artystycznego i odważnej, burzącej schematy wizji. Zgoła innymi prawami rządzą się takie projekty jak "River Of Crime". The Residents znani są ze swojej bezkompromisowości, więc na atencję ze strony dyrektorów programowych muzycznych telewizji i tak nie mają co liczyć. Cieszą się za to wielkim uznaniem w środowisku artystycznym, więc pracę Eli Biryło będzie można lada moment zobaczyć w prestiżowym nowojorskim muzeum. A jeśli nie po drodze wam do amerykańskiej metropolii, w każdej chwili możecie zajrzeć na YouTube, wpisać w wyszukiwarkę "ROCVID residents moma", by obejrzeć pracę naszej rodaczki. Wystarczy trochę poszperać, by znaleźć i pozostałe wyróżnione teledyski, jeden ciekawszy od drugiego.
Z jednej strony oficjalny obieg, stacje telewizyjne o gigantycznej oglądalności i spore budżety. Z drugiej - niezależni artyści dłubiący coś krok po kroku w zaciszu swojej pracowni, oglądani w sieci przez nielicznych wtajemniczonych. Sztuka teledysku rozwija się dziś dwutorowo, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by - jak w latach 90. - połączyć oba nurty. Służą temu takie imprezy jak Yach Film, promujące rzeczy niekoniecznie najbardziej popularne (żadnej nominacji nie dostała Doda), za to na pewno wartościowe. Kto wie, może w którejś z kolejnych edycji zobaczymy nową pracę Eli? Bo połknęła teledyskowego bakcyla i na jednorazowej przygodzie z The Residents nie zamierza poprzestać. "Sam fakt, że postacie z moich obrazków zaczęły mrugać i machać rączkami oznacza, że będę robić takie rzeczy w przyszłości. To dla mnie nowe medium. Nieruchome obrazki na papierze czy monitorze już mnie nie satysfakcjonują" - przyznaje artystka. Ale nie zawsze można pracować dla swoich idoli. Co będzie, jeśli do Eli Biryło zgłosi się menedżer dużej gwiazdy z radia i zaproponuje zrobienie klipu? Tylko takiego lżejszego, pogodnego, kolorowego, żeby ludzi nie straszyć... "Zrobiłabym taką pracę z zapałem i przejęciem. Po czym tylko ja machałabym z radości ogonem, reszta uczestników zabawy mogłaby być skonsternowana. Nie daję bowiem żadnych gwarancji, że ludzie by się nie bali" - śmieje się Ela. - "A poważnie, jeśli tylko taki projekt miałby sens i mieściłby się w granicach mojej wyobraźni - to z radością. Jeśli natomiast udział procentowy mnie samej w mojej pracy rzeczony menedżer zacząłby gwałtownie obniżać - wtedy nie. Bo niby jak? Nie wszystko i nie za wszelką cenę. Poza tym nie wszystko potrafiłabym zrobić warsztatowo, nie z każdym się dogadać. Nie każdy też mógłby się dogadać ze mną."
A co z kompromisami, o których wspominał dyrektor Paszkiewicz? "Kompromisy w procesie tworzenia wydają mi się podejrzane" - deklaruje prawowierna fanka The Residents.
Nominowane polskie klipy
Myslovitz - Nocnym pociągiem na koniec świata
Why Not? - I still love You
Pogodno - Piosenka o śmiesznym tytule
WWO - I tak to osiągnę
Maria Peszek - Nie mam czasu na seks
Fisz Emade - Nie bo nie
Bohema - Warszawka
Kult - Pan Pancerny
Abradab - Rap to nie zabawa już
Ten Typ Mes - Zdrada 06 (mój faworyt - christoff:P)
Sistars - Skąd ja cię znam
Hey - A Ty?
Voo Voo - Zbiera mi się
Cesaria Evora i Dorota Miśkiewicz - Um Pincelada
T.Love - Gnijący świat
Kanał Audytywny - Pętla
Cool Kids Of Death - Spaliny
Hey - Mimo wszystko
WWO - Mogę wszystko
Proletaryat - Być czy być
Sistars - Inspiration
Silver Rocket - Nothing is forever
Hurt - Załoga G
Fisz Envee - Kręcioł
Olaf Deriglasoff - Perełka
Anita Lipnicka i John Porter - Death of Love
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|